Życie.. potrafi odebrać siły i nadzieję, wyssać całą energię i radość, skopać tak mocno, że marzenia znikają i człowiek czuje się bezsilny. Nic już nie będzie takie samo. Czas nie pomoże zapomnieć, bo o tym zapomnieć się NIE DA i NIE CHCE.
Nasza Kochana Zosia od 05 września jest wsród aniołków… Już nic ją nie boli. Przyszła na świat dużo za wcześnie, bo niespodziewanie już w 29 tygodniu ciąży. Była taka malutka.. ale dzielnie walczyła przez 12 dni. Wspierało ją tak wiele osób, modliło się za jej zdrowie i siłę. Do samego końca wierzyliśmy, że nasza kruszynka da radę. Niestety.. Teraz serce pęka na milion kawałków. Właściwie to ma się wrażenie, że tego dnia ktoś wyrwał nam kawałek serca i zabrał ze sobą. Nie wiemy jak się pozbieramy, ale wiemy, że jakoś musimy.. Teraz najważniejsza jest miłość. Miłość i zdrowie, którego malutkiej zabrakło..
Dziękujemy za Wasze wsparcie i modlitwy. Za każde słowo otuchy. Niestety los chciał inaczej. Zosia na zawsze będzie naszą córeczką, a my jej rodzicami. Na zawsze będzie naszym ANIOŁKIEM.. aniołkiem, który będzie czuwał nad naszą rodziną. :(
Zawsze będziemy Ciebie kochać…
Gdy patrzę w niebo, wiem, że tam jesteś i patrzysz na nas.. Czuwasz nad nami. Już nie cierpisz Zosiu.
:(((
Tak bardzo mi przykro… Tak mocno tulę…
Jednak choć teraz ciężko o tym myśleć to nic nie dzieję się bez przyczyny. Zosia widocznie miałam tu jakąś misje, krótką ale jednak i pewnie w czasem ześle Wam swoje rodzeństwo w którego oczach zobaczycie i ją i tą oczywiście nową osóbkę <3
Jeszcze raz tulę i ślę pozytywne uścisk. Asia
Autor
<3 <3 <3 Asiu dziękuję
Nie potrafię wyobrazić sobie Twojego bólu. Jest mi okropnie z tą niesprawiedliwością, że los daje dzieci osobom nieodpowiedzialnym, którzy je biją i na przykład celowo ranią, a odbiera tym, którzy pragną rodzicielstwa.
Wiesz, co czułam, kiedy urodziłaś i kiedy przeczytałam o odejściu Zosi.
Autor
:( wiem..
dziękuję :*
KOCHANA.W 2001 ROKU MOJA CORECZKA URODZIŁA SIE W TERMNIE W SPOSOB NATURALNY,OKAZALO SIE JEDNAK ,ŻE COS JEST Z NIA NIE TAK/NIE BEDE JUZ OPISYWAC POBYTU JEJ W KLINICE I TEGO WSZYSTKIEGO PRZEZ CO PRZECHODZILISMY/ZMARŁA PO M-CU.w DNIU JEJ POGRZEBU JAKIS INSTYNKT /A MOZE MOJ MAŁY ANIOLEK/ PODPOWADAL MI ZE MUSZE WIERZYC ,ZE MOGE JESZCZE URODZIC ZDROWE DZIECKO,PAMIETAM KARTKE Z KALENDARZA TEGO DNIA,,TYLKO WIARA I NADZIEJA ZDOLNE SA POKONAC ROZPACZ” I O TO SIE MODLIŁAM. TA WIARA I TA NADZIEJA DALA NAM TYLE SIŁY ,ŻE W 2003 ROKU ,A MIAŁM WTEDY 38 LAT URODZIŁAM ZDROWEGO ,PIĘKNEGO CHŁOPCAA ,KTÓRY DZISIAJ CHODZI DO 1 KL GIMNAZUJUM.MOJA DROGA ,WIEM ,ZE JEST WAM CIEZKO ,ALE MUSICIE WIERZYC TAK JAK MY ,ZE BÓG WIE CO ROBI ,CHOCIAZ W TEJ CHWILI MOZE TRUDNO W TO UWIERZYC.ŻYCZE WAM TEJ WIARY I NADZIEI.PZDRAWIAM BOŻENA
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czuje rodzic, któremu umiera dziecko… Sama świadomość, że tak się zdarza powoduje, że człowieka przeszywa dreszcz. Brak słów… Aniu, bardzo współczuję Tobie i Twojemu mężowi. Pani Bożeno, jest mi także przykro z powodu Pani straty, ale muszę powiedzieć, że Pani wpis jest niezwykle krzepiący – daje wiarę i nadzieję, że będzie dobrze. Dziękuję za to.
Autor
Paula.. uczucia i smutek nie do opisania.. <3
dziękujemy :(
Autor
Dziękuję za pokrzepiający komentarz..
TYLKO WIARA I NADZIEJA ZDOLNE SA POKONAC ROZPACZ – piękne i takie prawdziwe. <3
Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że będzie lepiej, że jeszcze wyjdzie słońce..
pozdrowienia
Poplakałam się czytając te słowa. Jest mi strasznie przykro, modlę się za Was
Autor
:***
Aniu,
Nie próbuje pocieszać i mowic ze bedzie lepiej. Nie bedzie. Łatwiej troche. Emocje zostaną troche przytłumione rzeczywistością ale nie zniknął, nigdy.
Te uczucia kiedy spoglądasz na matki z wózkami… Zrozumie tylko ktoś kto stracił dziecko. Życzę tylko zeby wyciszenie przyszło w swoim czasie. Rozpacz tez trzeba przeżyć.
Ja mam juz trzy Aniołki i zacnego biegającego po ziemi ;( miliony badań, tysiące złotych i diagnoza z ktora ciezko sie pogodzić: pech. Z ust lekarzy brzmi bardzo okrutnie.
“Łatwiej trochę”, łatwiej odrobinę, ale te przeżycia zabierają bardzo dużo. W grudniu mijają u mnie dwa lata, gdy mój synek umierał w moich ramionach. Od tego czasu moje życie to koszmar i powolne dochodzenie do siebie. Jestem dużo słabsza, mniej zmotywowana do innych działań. Pracuję, wcześniej dużo ciężej, teraz nieco łatwiej, by wykonywać proste czynności, wspominam moją dawną aktywność, jakby miała nigdy nie wrócić. Bardzo Ci współczuję, bo wiem co przechodzisz i co będzie dalej, jak dużo cierpienia. Czas jaki dajemy sobie na cierpienie i zapomnienie “o tym świecie na zewnątrz”, czas jaki świat wyznacza nam, po którym żąda “normalności”, pójścia na przód. To też będzie boleć. Tydzień temu jeszcze byłam w drugiej ciąży. Była nadzieja, była radość, myśl że los wynagrodzi cierpienie. Nie wynagrodzi, smutek, pustka, pytania czemu my? Aniu, przede wszystkim dużo sił, byś nie popadła w taki marazm jak ja. Mi pomagał min. Twój blog. Ja jałowa i zniszczona, a po drugiej stronie piękna, kreatywna osoba, pełna energii i uśmiechu. Inspirowałaś mnie i dawałaś motywację do działania. Największe zrozumienie i pocieszenie znajdziesz w mężu. Nikt od tego momentu nie będzie bliżej Ciebie niż on, w Waszych przeżyciach. Miłości i wielu sił na ten czas.
Autor
:( tak te uczucia… i emocje :( to straszne – bardzo , ale to bardzo Ci współczuję.
pozdrawiam ciepło i przytulam :(
Wiecie co….ludzie o tym nie mówią, nie rozmawiają. Człowiek czuje się pozostawiony samemu sobie. Może w waszych środowiskach jest inaczej, ale u mnie wszyscy o tym zapomnieli niezwykle szybko, a w człowieku siedzi to latami. Z drugiej strony może po prostu boją się pytać. Nie wiem. Dopiero gdzieś w tej strefie “elektronicznej” okazuje się, że nie jesteś sama, że nie tylko Ty to przeszlaś, że są kobiety w takiej samej sytuacji. Dobrze mieć takie miejsce. Wiem, że brzmi do dziwnie, ale dobrze mieć wsparcie , chociażby elektroniczne i zrozumienie od osób z podobnymi przejściami.
Łzy lecą, a słowa grzęzną w gardle… Modliłam się i pomodlę Aniu… Tulę…
Autor
<3
Mocno Cię przytulam Aniu i modlę się za Was!
Kaśka
Autor
dziękujemy Kasiu <3
Ja też mocno przytulam. Dobrze, że macie siebie, że nie zostałaś sama z tym wielkim żalem…
Autor
tak.. miłość nam bardzo pomaga.. <3
Przytulam Aniu, to straszne doświadczenie… ale musicie to przeżyć i pozbierać się. Naprawdę nie wyobrażałam sobie takiego finału. Wprost nie znajduję słów….
Autor
:( my też nie.. wierzyliśmy , że wszystko dobrze się skończy..
Miłość nigdy nie ustaje… miłości i zdrowia życzę Wam z całego serca!
Autor
<3 <3 <3
bo miłość i zdrowie najważniejsze
Jest mi tak cholernie przykro…
Chciałabym jakoś dodać Ci sił albo cofnąć czas, powiedzieć coś, co pozwoli zmienić rzeczywistość i najlepiej wywołać uśmiech, ale po chwili wydaje mi się to takie głupie i małostkowe…
Serce mi się ukruszyło, gdy dowiedziałam się, co się stało…
Trzymam kciuki, Aniu.
Nie znamy się i jakoś nigdy szczególnie nie byłam Twoją “fanką” (ale lubiłam zdjęcia z włóczkowymi żołędziami i marzyłam, że kiedyś sama takie wydziergam ;)), ale w ostatnim czasie zrobiłaś mi się bliska. Takie sytuacje chyba zbliżają kobiety. W każdym razie czuję, że chciałabym Cię mocno przytulić. Tylko tyle. Bez słów, bo można mówić wiele, a to niczego nie zmieni… Szkoda… Chciałabym po prostu być. I pozwolić się wypłakać w swoich ramionach, jeśli miałabyś ochotę. Albo pomilczeć, to też jakiś pomysł…
Trzymaj się.
Bądź dzielna.
Kiedyś się spotkacie, głęboko w to wierzę.
Autor
Dziękuję za Twoją szczerość i ciepło jakie bije z tego komentarza.
Kiedyś się spotkamy.. to pewne <3
dziękuję za Twoje słowa i choć przytulić się ciężko to Twoje wirtualne słowa dodają otuchy
Trzymajcie się ciepło… Zosieńko <3
Autor
<3 <3 <3
Kochana Aniu wiem co czujesz, wiem jak cierpisz, wiem ile pytań zadajesz Bogu, sobie, wiem jak to boli… 20 września minie 6 lat od kiedy mój synek odszedł. Nie miałam okazji go przytulić, powiedzieć że tak mocno kocham…. odwiedzam mojego Adasia co kilka dni, palę światełko, głaszczę napis na płycie, przynoszę misie. Moi synkowie wiedząm że mają braciszka Aniołka. Ból nie mija ale czas uczy z tym żyć… mów o swoich uczuciach, szukaj ulgi, ukojenia i nie zamykaj się …. i proszę jeśli to tylko możliwe starajcie się o kolejne maleństwo. Ściskam Was mocno, myślę o Was nieustanie. Kochana będzie dobrze :*
Autor
Aga nikt tak dobrze nie rozumie jak osoba, która sama przez to przeszła… :***
Nie przestaniemy walczyć o nasze szczęście. Nie poddamy się kochana..
buziaki i dziękuję
Łzy same napływają do oczu…
Ściskam Was mocno :*
Autor
:***
Nie potrafię napisać co czuję czytając to wszystko… Po prostu mocno Was przytulam :* Trzymajcie się dzielnie!
Autor
dziękujemy..
Kochana, jeszcze raz napiszę, że jestem z Wami! :* Pamiętaj o tym!
Ściskam mocno :*
Autor
<3 pamiętam.. love You
Tak wiele chciałoby się napisać,żeby Was pocieszyć ale tak jak napisałaś “już nic ją nie boli” i tego się trzymaj. Bóg,który wydaje Wam się w tym momencie Niesprawiedliwy w swych wyborach myślę,że wiedział co robi powołując Zosieńkę na swojego Aniołka bo oszczędził jej dalszego cierpienia jeżeli miałoby takie nastąpić i Wam tej bezsilności i jeszcze większego bólu,że nie możecie jej pomóc. Kochana znam Cię tylko wirtualnie a tak mi ciężko z powodu Waszej straty. Przytulam Was z całego serca…
Autor
bardzo, ale to bardzo dziękuję.. Ja też tak sobie to wszystko tłumaczę.. Tak jest łatwiej. Łatwiej zrozumieć, że już nie ma jej z nami.. :(
Sama pamiętam jak rok temu,będąc w 4 miesiącu poroniłam.Lekarze na początku mówili,że córeczka nie miała wogóle serca.Potem twierdzili,że może serce było za małe w stosunku do jej ciała. Moja córka została pochowana razem z moją babcią. 18września 2016 o godzinie20.15 urodziłam prawie zdrowego chłopca.Prawie calkowicie zdrowego,bo wykształciła mu sie tylko jedna nerka a zamiast drugiej wykształciła się torbiel.Na szcęscie po kilku miesiącach przeszedł zabieg usunięcia torbieli. Teraz musimy jezdzić na wizyty kontrolne.
Wiem,że łatwo mówić czy też pisać,ale spróbujcie znaleźć w sobie siłe do tego aby żyć dalej,że wam również uda się zostać rodzicami którzy będą mogli patrzeć jak wasze dziecko rośnie,uczy sie samodzielnie siadać.
Autor
<3 szukamy siły i nadziei, że jeszcze kiedyś będzie lepiej.. Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Zdrówka dla synka :*
Pamiętaj,że nie możesz się poddawać.Kiedyś zza chmur w końcu musi wyjść słońce. Trzymajcie się mocno :*
Bardzo, bardzo mi przykro :( Trzymajcie się ciepło.
Autor
:* dziękujemy
Nie mogę i ja się pozbierać po Waszej tragedii…nie umiem sobie nawet tego wyobrazić…tyle myśli, tyle łez i ja leję…jeju…czemu?czemuś…Zofijka śliczności…spij i zsyłaj Rodzicom siłę, spokój z czasem…wiem, że co jakiś czas Wasze myśli będa wybiegały do tego “co by Zosia teraz robiła” jak załużmy minie rok, kila m-cy nawet…siły Wam, oparcia w sobie nawzajem, w Bogu i modlitwie…potrafie sobie wyob4razić co przechodzi Twoje ciało, co się dzieje gdy jesteście w pustym domu i Jej pokoiku…Boże….przytulam najmocniej i najczulej jak umiem :*
Autor
dziękuję.. jest okropnie ciężko :( wszystko co było w pokoiku już pochowane.. teraz nic tylko puste ściany. Boli tak bardzo, ale trzeba z tym żyć i wierzyć, że jeszcze kiedyś pokoik będzie służył naszemu szczęściu… :(
… wierzę że niedługo tak będzie. Wszystkiego dobrego
Kochana obserwowałam instagrama, nie mogłam nic napisać….zaglądałam codziennie z wizją dobrych nowin. Strasznie współczuję, myślę o Was codziennie….szczerze i głęboko wierzę, że kiedyś przytulisz do siebie małą istotkę. Dużo sił Kochana dla Was, dużo cierpliwości. Ja wierzę, że kiedyś musi być po prostu dobrze! :*
Autor
<3 musi.. trzeba wierzyć.
Dane nam było pożegnać się z Zosią.. przytulić ją gdy odchodziła.. :(
dziękuję.
Myślę o Was każdego dnia…
Autor
<3
Światełko dla Was :***
Autor
:***
Nasza pierwsza dzidza odeszła od nas 04.09.2006, bliźniaki 21.09.2010. Zawsze będziemy pamietać ten czas ktory był nam dany……
Trzymajcie się i nie zapominajcie.. ❤️❤️❤️
Autor
:( bardzo mi przykro.. jakie to wszystko jest popieprzone…
:* jestem wdzięczna, że mogliśmy poznać naszą kruszynkę.. tylko nie mogę zrozumieć dlaczego była z nami tylko 12 dni :(
Brak słów by wyrazić jak mi przykro z powodu Waszej straty.Przeżyłam utratę Synka.Domyślam się jak wielki teraz czujecie ból i smutek. Część tych uczuć w jakiś sposób zostaje. Zosia zawsze będzie ważna w Waszym życiu. Teraz uczucia są świeże, z biegiem czasu się trochę zmieniają. Ale trzeba przezyc ten trudny czas i wyplakac swe lzy. Myślę cieplo o Was płacząc czytajac Twoj wpis. Mi pomagalo miedzy innymi zachowanie wszystkich dobrych wspomnien z czasu ciazy.Marlena
Autor
<3 Marlena dziękuję..
Moja ciąża nie była łatwa.. była bardzo trudna niestety.. ale odruchów i kopniaczków nigdy nie zapomnę..
zawsze będę pamiętać o naszym aniołku. <3
Także myślę codziennie o Tobie Aniu , to straszne co się wydarzyło, nie wiadomo nawet co napisać, ale pamięć nie umiera….a Aniołek będzie czuwał
Autor
nigdy nie umiera.. będzie z nami na zawsze, dopóki zdrowie pozwoli.
:*
Tak mi przykro Aniu, łzy płyną po policzku. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Dlaczego ??? Dwa lata temu moja znajoma szczęśliwie doczekała terminu porodu, niestety nie było jej dane zobaczyć synka żywego. Podniosła się z bólu i dziś bawi zdrowego maluszka, ale żal w sercu jest nadal. Pocieszenia szuka w wierszach. Dla ciebie jeden z nich…
Poczekam na ziemi,Ty w niebie
nie wiem jak długa ma droga do Ciebie
Wiem,że umierać nie będę się bała
po kolorowej tęczy przyjdę…
wiem,że będziesz czekała!
Poznamy się obie bez słowa
to co los nam odebrał
zaczniemy od nowa
Już się nie modlę,nie proszę
bunt serce rozdziera
Ty!który rządzisz światem
spraw tylko tyle
oby ta wieczność moja
to były dla Niej chwile!
Autor
Beti dziękuję.. Ja nigdy nie zrozumiem dlaczego niektórzy muszą przez to przechodzić.. Jaki cel jest w zabieraniu takich maleńkich istot.. :( dziękuję za ten piękny wiersz. <3
Wielka tragedia, aż brak słów którymi można by wyrazić swój smutek…..
Autor
:* <3
Wyrazy współczucia.
Autor
dziękujemy
Aniu, za każdym razem gdy myślę o Tobie i Twojej rodzinie łzy płyną wartkim strumieniem. Nie potrafię poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, pojąć ogromu Waszego nieszczęścia… Każdego dnia jestem z Wami w modlitwie i życzę Wam z całego serca, abyście byli po prostu razem w tym ciężkim dla Was czasie. Głęboko wierzę, że miłość może przenosić góry i niech Wasza miłość przeniesie ten najcięższy głaz.
Ściskam! ♥
Poprzednicy napisali chyba wszystko co można wyrazić słowami. Niech Wasza miłość trwa, wspierajcie się i kochajcie jeszcze mocniej (o ile się da). Nikt inny poza Wami nie zrozumie tak do końca co przeżywacie. Pochowałam siedmioletniego synka i wiem jak ważna jest dla nas nasza miłość i wzajemne wsparcie. Dbajcie o siebie.
MARYJA Z MEDJUGORIE (Medzugoria) DODA WAM SILE! Ona jest prawdziwa matka – rozumi kadze swoje dziecko i wyleczy wszelkiego rodzaju zranienia, przezycia. JEDZCIE TAM, ODPOCZAC! A wrocicie obdarowani Laska Rodzicielska:) Pan Bog Wam poblogoslawi!!!
Jak tylko przeczytałam tytuł to wiedziałam, że coś się stało… strasznie mi przykro… popłakałam się i nadal nie mogę się opanować… tym bardziej, że nasze Zosie miały urodzić się w podobnym czasie :\ strasznie mi przykro
Aniu, tak bardzo mi przykro, ściska mi się serce, a oczy wilgotnieją na sama myśl o Waszej tragedii…pamietam, ze kiedy napisałaś, ze ciąża nie przebiega do końca prawidlowo, zamieściłam pocieszający komentarz.
Wiem, ze nic już nie będzie takie samo, nie potrafię nawet wyobrazić sobie jak można się otrząsnąć po takiej stracie. Życzę Wam dużo siły i wzajemnego wsparcia oraz by los okazał się dla Was łaskawy i by w Waszym domu zagościło jeszcze szczęście.
Aniu, piszę, bo razem z Tobą przeżywam swoją stratę. Dokładnie wiem, jakie będą etapy przeżywania Twojego smutku. Straciłam córeczkę dwa miesiące temu.. urodziła się w 40 tygodniu zdrowej idealnie przebiegającej ciąży. Była zdrowa ale niestety nie dane jej bylo przeżyć ani jednego dnia.Codziennie zadaje sobie pytanie dlaczego ale odpowiedzi nie znajduje, nie znaleźli jej również lekarze. Dziękuj Bogu, że dane Wam było ja poznać, poczuć, pobyć z nią choć te kilka dni. To wielki dar. Ja nauczyłam się już nawet dziękować za to doświadczenie choć na razie nie wiem czemu ono ma służyć. Wierzę jednak, że wszystko dzieje się po coś, a Ci którzy cierpliwie znoszą przeciwności i nawet z nich wyciągają dobro, doczekają się jeszcze większego szczęścia niż pragną. Zosia była, jest i już zawsze bedzie. Pomysl sobie że zostałaś wybrana na Aniolkowa Mamę. To zaszczyt być Mamusia kogoś tak wyjątkowego. Życzę Tobie i sobie zrozumienia i pogodzenia się z tym co się wydarzyło. To jedyna drogą do zaczécia starań na nowo. Jeszcze będzie pięknie! Przytulam Cię mocno
Czytając ten post łzy płyną mi po policzku! Zosia teraz jest na pewno w niebie i tam na pewno się spotkacie! Trzymam moco kciuki, będzie dobrze!
Jest mi bardzo bardzo przykro…. Trzymałam kciuki, pisałam, że będzie dobrze… Bo miało być dobrze… Jest mi bardzo przykro… Trzymajcie się, wspierajcie się, bądźcie razem..
Aniu, bardzo mi przykro, smutno i ciezko. Nawet nie szukam slow pocieszenia bo wiem, ze takie nie istnieja.
Mam wielka nadzieje, ze znajdziesz w sobie tyle sily, by poczatkowo przetrwac a potem znow zyc.
Zycze Ci Kochana Aniu zdrowia, modle sie za Twoja Kruszynke, za Zosie i za Was.
Bardzo mi przykro, wyrazy współczucia. Bądzcie dzielni.
Tak mi przykro :(
♥ pęka w takich sytuacjach i najzwyczajniej nie wiem co napisać jak to wyrazić …..
Zosiu śpij aniołeczku …. Mniej swych rodziców w dziecięcej opiece ONI tego POTRZEBUJĄ….. rodzice zawsze będą z Tobą myślami…..
czytelniczka nigdy nie pozostawiająca po sobie znaku , aż do tej pory
To co się stało jest nie pojęte, ale trzeba wierzyć, że miało jakiś boży cel.Kochani modlę się o duszyczkę Zośki i o Wasze szczęście.Całuję :-*
przykro mi :( trzymaj się
od dłuższego czasu zaglądam na twojego bloga, ale nigdy nie zostawiłam śladu po sobie. Aż do teraz… Ryczę albo nawet wyję po przeczytaniu tego co się stało. Bardzo wam współczuję i rozumiem. Mam nadzieję, że twoja Zosia i moja Marysia bawią się teraz razem. Moja córeczka nie dostała szansy na życie i umarła o całe życie za wcześnie, jej serce po prostu przestało być, do dziś nie wiem, jaka była przyczyna. Byłam w 36 tc. Minęły już prawie dwa lata. Nie pozbierałam się. Od tego czasu nie żyję, tylko wegetuję. Bądźcie razem i poszukajcie jakiejś pomocy z zewnątrz, być może ktoś powie wam coś mądrego co robić, żeby to jakoś przetrwać. Wszyscy mówili, że czas leczy rany, ale tak naprawdę człowiek po prostu się przyzwyczaja tylko trochę i skupia więcej na codziennym życiu. Życzę wam, żebyście znaleźli w czymś ukojenie.
Mogę napisać tylko, że jest mi bardzo przykro. Brakuje mi słów.
Bardzo współczuję Wam straty. Mam nadzieję, że czas uleczy rany i przyniesie Wam nowe maleńkie cudo.
Nasz dzieci wybrały sobie ten sam dzień na odfrunięcie do nieba. Ściskam mocno, M.
Aniu, nie mam słów, żeby wyrazić współczucie. Tylko ktoś kto poznał ból tego rozstania będzie umiał zrozumieć to co przeżywacie. Trzymałam za Was cały czas kciuki, jak bardzo mi przykro, kiedy właśnie przeczytałam Twoje słowa tego nie umiem opisać. Znam gorzki smak zawodu i rozczarowania po latach oczekiwania, leczenia, nadziei, rozmyślań i pytań o dlaczego my, pytań na które nie ma odpowiedzi. Przed nami życie. Co przyniesie i co zrobimy z naszym życiowym bagażem pokaże czas… my właśnie kompletujemy dokumenty do ośrodka adopcyjnego… Bądźcie silni, bądźcie razem, przetrwajcie!