Owoce prosto z krzaka :)

Wszechobecne upały spowodowały, że nie spieszno nam do naszego domu. Postanowiliśmy jeszcze o kilka dni przedłużyć sobie pobyt u rodziców, a tym samym czerpać radość z ogrodu i tego co potrafi nam dać. Oczywiście każdy z Was kto ma ogród doskonale wie o czym mówię… Możliwość wypicia porannej kawki, czy zjedzenia ciacha na tarasie. Nie ma nic lepszego niż w kilka sekund jeszcze w kapciach, albo i nawet na bosaka znaleźć się na trawce nieopodal krzaczka malin…

Uwielbiam owoce. Nie wyobrażam sobie żyć bez owoców sezonowych. Maliny, jagody, poziomki, truskawki, jeżyny, borówka… Najlepsze są te eko, zerwane prosto z krzaczka bądź kupione bezpośrednio u prawdziwego ogrodnika z krwi i kości. :) Mam takie szczęście, że takowy dostęp posiadam i nie wyobrażam sobie inaczej.

Ciekawa jestem jak to jest z Wami?
Czy Was też tak cieszy kilka poziomek lub malin na dłoni?
Dla mnie nie ma niczego lepszego… pychotki nad pychotkami! :D

 Malin u nas dostatek…. Krzaków mnóstwo…Mamy te w naturalnym kolorze,
ale są też takie o białej odmianie :) Pyszne i słodkie!
 Udało mi się pięknie uchwycić kolor mamy oleandrów… 
Stoją na tarasie i pięknie kwitną umilając nam każdą chwilę:)
  
 W oczach naszego Maila widać niesamowite szczęście :) 
Czy Wy też widzicie, że on naturalnie się uśmiecha? Czy może zwariowałam?;)
 
Ostała się jedna poziomka po moim zbieraniu;) 
Niech jeszcze troszkę podrośnie….
Jeszcze nie jej czas.
Teraz mój czas, aby podziękować Wam za komentarze pod ostatnim postem. 
Dziękuję za podtrzymanie na duchu i dobre słowo:***

Mam nadzieję, że ten mandat będzie nauką dla mnie,
ale również ostrzeżeniem dla Was… Uważajcie i patrzcie na znaki :)
Uściski moi mili
loveYou
Scraperka

Follow:

Komentarzy: 78

    • 6 sierpnia 2013 / 20:33

      mamy w takim razie podobnie:) dziś było ciężko. śpimy na górze pod dachem i jest straszliwie duszno… ale jakoś musimy dać radę.
      Jutro pobudka o 6:00 i czas do pracy wyruszyć.
      dobrej nocy:)

  1. 6 sierpnia 2013 / 15:45

    jak ja juz dawno nie jadlam poziomek… Maliny i owszem calkiem niedawno:))

    • 6 sierpnia 2013 / 20:35

      poziomki nie są tak dostępne, a szkoda! bo to pyszności przecież niesamowite:) życzę kochana, aby szybko wpadły w Twoje usteczka:)

  2. 6 sierpnia 2013 / 15:50

    Fajnie być za miastem w taki upał! Zazdroszczę własnych malinek, wyrzuciłam stare i mam zamiar zasadzic jesienią nową odmianę- macie jakąś dobrą, sprawdzona? Miłego leniuchowania!

    • 6 sierpnia 2013 / 20:37

      malinki w ogrodzie być muszą:) były z nami zawsze…na działkach u dziadków , a teraz i tutaj. Jaka odmiana? nie mam pojęcia! dzięki Antoninko:) wypoczywamy popołudniami, a rano niestety do pracy trzeba chodzić.

  3. 6 sierpnia 2013 / 15:59

    Cieszy i to bardzo cieszy!
    Zazdroszczę Ci takich możliwości, sama od lat muszę z bazarku przynosić takie atrakcje!

    • 6 sierpnia 2013 / 20:38

      czasami te z bazarków są równie smaczne:) ja zawsze szukam tych bio, mniejszych, ale smaczniejszych:)

  4. 6 sierpnia 2013 / 16:46

    Tak, kocham za to lato!:) Poziomki to jedne z moich ulubionych owoców.Niestety tak rzadko już spotykane w lesie.
    Jesteśmy w tym roku po obfitych zbiorach porzeczki czarnej i czerwonej. Mam obfity zapas przetworów na zimę. Pierwszy sok smakuje wyśmienicie i obawiam się że reszta do zimy nie dotrzyma:) Jestem wdzięczna za owoce w sadzie moich przyszłych teściów. Zostawiłam im garść owoców na krzaku, przez co mam małe wyrzuty sumienia;)
    Pozdrawiam, i zapraszam: http://joconcept.blogspot.com/

    • 6 sierpnia 2013 / 20:40

      Poziomki kiedyś były dużo bardziej popularne i łatwiejsze do znalezienia, to fakt..choć w wielu miejscach jeszcze można znaleźć:) jak jeździmy do moich teściów, to przy drodze spacerowej nam rosną :)

      ooo super, że produkcja ruszyła i to z takich owoców z krzaka:) takie weki i soki smakują najlepiej:)
      idę zajrzeć do Ciebie i witam serdecznie w moich progach:)

  5. 6 sierpnia 2013 / 17:20

    po pierwsze to witam po wakacyjnej przerwie. Jak miło zobaczyć taką roześmianą mordkę Maila. Oj nasza Sijulka też ma takie uśmiech. Zakochana w nim jestem;-)a poziomki, maliny i inne dobrodziejstwa lata, zawsze cieszą;-)[pozdrawiam ciepło

    • 6 sierpnia 2013 / 20:45

      hej Karola:) również ściskam po przerwie i cieszę się, że jestem tutaj znowu:)
      to jest niesamowite jak po psie można zobaczyć, że jest szczęśliwy…Mailo czasami nawet gdy zasypia to się uśmiecha:) nie ma nic piękniejszego!

      pozdrowienia!
      :***

    • 6 sierpnia 2013 / 20:45

      ja też… zawsze zaglądam dokładnie pod każdy krzaczek z nadzieją na nowy owoc.:)

  6. 6 sierpnia 2013 / 17:30

    Uśmiecha się , rzeczywiście !!!!!!
    Uwielbiam owoce z krzaka, chociaż te nisko rosnące zrywam i myję, bo pieski biegają tu i tam , hi hi hi , pozdrawiam

    • 6 sierpnia 2013 / 20:48

      :) też to widzę, więc chyba wszystko ze mną w porządku:)
      nasze psiaki tylko po trawie latają i całe szczęście w ogrodzie nie sikają:)
      ale ale to jest myśl! :)

  7. 6 sierpnia 2013 / 17:37

    Bez wątpienia takie sa najpyszniejsze, choćby kilka ich było, smak z pewnością niezastąpiony;)
    Ach i nie zwariowałaś…uśmiech widac jak się patrzy;))
    Pozdrawiam cieplutko

    • 6 sierpnia 2013 / 20:50

      to się zgadza:) może nie są najładniejsze i największe, choć i takie się zdarzają:) smak i fakt, że wyhodowane na własnej ziemi bez sztucznych dodatków, to się liczy:)
      buziaki Justynko! paczka już do Ciebie frunie, albo zaraz pofrunie:) adres przekazałam właścicielce sklepiku

  8. 6 sierpnia 2013 / 17:57

    Aniu, ale ci pysznie;-) Poziomki staly sie rzadkoscia, nie jadlam juz ich cale lata:-( Maliny mam od prawdziwego ogrodnika ale nie tylko, na szczescie mam dostep do prawdziwych owocow, wyrzyw, przetworow chleba, ciasta… zyc nie umierac:-)
    Na szczescie, bo nie musze zmieniac ogrodu w pole uprawne;-)
    Mam kilka drzew owocowych w ogrodzie i to mi wystarczy:-)

    Pozdrowionka

    • 7 sierpnia 2013 / 09:05

      Kasiu trzymam kciuki, abys choć przypadkiem kiedyś gdzieś na nie trafiła…
      och to wspaniale! takie jedzenie to czysta przyjemność:) ja nie wyobrażam sobie teraz żyć bez jaj od szczęśliwych kurek:)
      My też w ogródku warzyw nie mamy, a jedynie kilka różnych owoców:) To nam wystarczy, a w resztę trzeba się zaopatrzyć:)
      buziaki dla Ciebie na nowy dzień

  9. 6 sierpnia 2013 / 18:18

    Bardzo, bardzo, bardzo uwielbiam maliny! W tym roku mam je w końcu we własnym ogrodzie… ;)

    • 7 sierpnia 2013 / 09:05

      :))) ja już nie mogę się doczekać jak dziś zerwę kolejne i nawet do domu z nimi nie dojdę;)

  10. 6 sierpnia 2013 / 18:36

    Nie ma nic pyszniejszego! Owoce to jedyna rzecz jakiej mi brakuje zimą :)

    • 7 sierpnia 2013 / 09:06

      u mnie podobnie, choć z drugiej strony coś dobrego jest w tej sezonowości… zawsze z niecierpliwością czeka się na te konkretne owoce, warzywa, a później przez tych kilka tygodni czerpie się z nich jak najwięcej:)
      buziaki

  11. 6 sierpnia 2013 / 19:03

    Mogę się podpisać pod postem….w całości.Mogą być mniejsze,mniej słodkie,mniej ładne ale moje z działki,moje z tarasu i to wystarczy!!!Dla mnie również te własne są najpiękniejsze.W zeszłym tygodniu byłam na działce i mój mąż odpoczywając usłyszał straszny mój krzyk,myślał że A.urządliła mnie osa.B.zobaczyłam żmiję których się boję najbardziej na świecie,,C.najechali nas hunowie…a tu niespodzianka,żona krzyczy z radości bo zauważyła pierwszy raz od sześciu lat orzechy włoskie na drzewie.Sześć lat czekałam!!!I ma szt 2.Ale jakie będą smaczne!!!Pozdrawiam:)

    • 7 sierpnia 2013 / 09:09

      :) prawda?:) tak właśnie jest!
      mnie przerażają czasem te ogromne truskawki pakowane ta plastikowych tackach, spulchnione i nawożone do granic możliwości. Może i smaczne, ale czy zdrowe? Jednak nie do końca:) a te prawdziwe polskie truskawki, mniejsze, może nie tak czerwone, a jakie smaczne! :D

      cieszę się razem z Tobą z tych orzeszków! to niesamowita radość móc patrzeć jak rośnie coś o co od samego początku się dba… pielęgnuje:)
      zjadłaś już? :)
      delektuj się nimi! ale pewnie za jakiś czas będzie dużo dużo więcej:)
      buziaki

  12. 6 sierpnia 2013 / 19:05

    Aniu takie pyszności prosto z krzaczka to istna rozkosz ;) A dla nas, emigrantów takie smaki są bezcenne ;)

    • 7 sierpnia 2013 / 09:10

      Kasiu potwierdzam, choć nie wiem jak to jest być emigrantem to rozumiem co czujesz:) Pewnie u Ciebie również mnóstwo innych smakołyków, o których nam się nawet nie śniło:) ale przecież owoce i warzywa też macie:) buziaki

  13. 6 sierpnia 2013 / 19:24

    oj malinki poziomki jagódki…kocham nad życie. a prosto z krzaka…nie mam takiej możliwości. Za to mam możliwość warzyw z krzaka – też dobrze :) W sensie z ziemi :)
    hiihih

    • 7 sierpnia 2013 / 09:12

      ooo warzywka z ziemi pychota tak jak i owoce:) dobrze, że jakakolwiek możliwość jest i radość z tego tytułu:)
      uściski

  14. 6 sierpnia 2013 / 19:38

    Malinki, poziomki, truskaweczki z mojego ogródka chętnie podskubuję, choć zwykle wyprzedzają mnie dzieciaki hihihi. Ale już malinek z dnia na dzień przybywa więc dla wszystkich starczy i jeszcze coś zamrożę i zamknę w słoiczki.

    • 7 sierpnia 2013 / 09:14

      haha no tak to dzieciakami bywa:) ja tez jestem takim dzieciakiem po części będąc u rodziców:) ale oni zawsze mówią, abyśmy jedli, bo się zmarnują… a tego to bym nie zniosła:)

      my już mamy pomrożone truskawki w plastikowych kubeczkach:) na zimę zapasy być muszą:)
      buziaki

  15. 6 sierpnia 2013 / 19:41

    poziomki!!! Boże, nie pamiętam kiedy jadłam ostatnio:))))

    my też ogrodowo, no ale jak tu inaczej :)
    xxx

    • 7 sierpnia 2013 / 09:18

      mogę wysłać kilka, tylko nie wiem czy drogę wytrzymają:)
      inaczej się nie da…najlepiej ogrodowo i w cieniu pod drzewkiem…
      buziaki Aguś!

  16. 6 sierpnia 2013 / 19:47

    oj ja również uwielbiam owoce i ciesze się że mam je w ogrodzie. Malinki,poziomki,truskawki,porzeczki,wisienki,jabłuszka,winogron pychotka. Żałuje,że nie mam borówek i agrestu oraz gruszek i czereśni;(

    • 7 sierpnia 2013 / 09:20

      nie wszystko na raz:) i tak masz bardzo dużo:)))))))0 a pewnie z czasem dosiejesz, posadzisz i będziesz miała kolejne krzaczki i drzewka:)
      my mamy gruszki, ale takie jakieś malutkie rosną :)
      uściski

  17. 6 sierpnia 2013 / 21:56

    O tak! te swoje, nawet niedoskonałe cieszą najbardziej :)))
    Aneczko, wygrzewaj się, beztrosko spędzaj czas :))))) Wystawiaj buzię do słoneczka i ciesz się, śmiej, ile się da :)))))
    cmok cmok

    • 7 sierpnia 2013 / 09:21

      zgadza się Sylwuś:) właśnie te wypielęgnowane od małego dają najwięcej radości:) Niestety chciałabym beztrosko, ale to tylko popołudniami… w dzień trzeba pracować… :) uściski dla Ciebie!

  18. 6 sierpnia 2013 / 22:25

    Zazdroszczę takich "ogrodowych" możliwości. My niestety wszyscy w Krakowie mieszkamy, nawet babci na wsi nie ma:-) Ech:-)

    • 7 sierpnia 2013 / 09:23

      a nie ma gdzieś Krakowie ogródków działkowych?;)
      moi jedni dziadkowie są z Wrocławia i mają u nas świetną działeczkę:)
      buziaki

    • 7 sierpnia 2013 / 21:21

      Teraz każdy kawałek ziemi w Krakowie jest na wagę złota, więc ogródki działkowe zastępują niestety bloki. Mieszkamy niedaleko stuletniego parku, ale i tu niestety dotarła budowa. Coś strasznego po prostu!

    • 8 sierpnia 2013 / 09:00

      jejku szkoda wielka szkoda, że dzisiejsza cywilizacja sama biegnie ku zagładzie… im mniej zieleni tym gorzej dla nas wszystkich… mam nadzieję, że tego parku kiedyś nie zlikwidują na rzecz jakiegoś blokowiska. uściski:*

  19. 7 sierpnia 2013 / 05:53

    Korzystam z dobrodziejstw ogrodu rodziców, uwielbiam owoce prosto z krzaczka: maliny, agrest, porzeczkę i jabłka prosto z drzewa lub z pod drzewa bo spadają ostatnio na potęgę.

    • 7 sierpnia 2013 / 09:25

      No to mamy podobny układ:) ja tez korzystam z ogrodu rodziców jak tylko mogę najlepiej:)
      trzeba zbierać te owoce, bo popleśnieją, a szkoda by było:) u nas też spadają sporo…
      uściski

  20. 7 sierpnia 2013 / 06:14

    pięknie,
    ogrodowo i owocowo…cóż więcej potrzeba do szczęścia…

  21. 7 sierpnia 2013 / 07:47

    osobiście nie znam osoby, która nie lubiłaby owoców prosto z krzaka…
    cudne fotki!
    tęsknię za ogrodem mojej mamy… tam wszystko jest za darmo, z zapachem i smakiem… a ja w markecie na stoiskach eco się zaopatruję i do końca nie wierzę co tam jest…
    podrap za uchem specjalnie od nas swojego pieska :)

    • 7 sierpnia 2013 / 09:27

      Aga wiesz ja chyba też nie… choć niektórzy boją się jeść nie myte. Ja malinki i poziomki wkładam od razu do buzi:)
      stoiska eko są ok, ale wszystko zależy od tego od kogo te eko warzywka są. Ja zawsze czytam etykiety.. i zdecydowanie bardziej wolę mniejsze budki z warzywami:) mam taką jedną sprawdzoną, w której warzywka prosto od ogrodnika są:)
      podrapię i poczochram od cioci Agnieszki jak tylko wrócę do domku:)

  22. 7 sierpnia 2013 / 08:43

    Kochana owoce prosto z krzaka uwielbiam nie ma nic lepszego. Mam to szczęście, że w swoim ogródku mogłam sobie posadzić truskawki, borówki maliny, cukinie. Uwilbiam zdrowe jedzenie a tu jestem pewna, że jest bez grama chemii. Teraz mam wysyp cukinii w ogródku, więc pewnie dziś na obiadek będzie danie z cukinii. A w przyszłum roku pokuszę się o posadzenie pomidorów zobaczymy co wyjdzie. Buziaki, a Mailo widać, że jest szczęśliwy i się naprawdę śmieje, buziaczki dla tego słodziaka.

    • 7 sierpnia 2013 / 09:29

      oooo no to masz sporo! truskaweczki tez chciałabym mieć. Całe szczęście są u dziadka:) ale ale…myślę o takich balkonowych zwisających w doniczkach. Są równie pyszne i maja taki śmieszny podłużny kształt:)
      My wczoraj z cukinii od dziadków robiliśmy cobie leczo:)mmm pychota!:)
      pozdrawiam cieplutko:*

  23. 7 sierpnia 2013 / 13:25

    O tak Aniu te ze swojego krzaczka najlepsiejsze są :)
    Miłego wypoczynku :)

  24. 7 sierpnia 2013 / 13:45

    uwielbiam poziomki a oleandry piękne – mówiłam ,że wszędzie kwitną o tej porze a u mnie odwrotnie :)) ściskam

    • 8 sierpnia 2013 / 09:05

      hej kochana! paczka już po mojej stronie:) bardzo bardzo dziękuję! lampka jest cudna:D i dziękuję za foremeczki:***
      buziaki i dobrej reszty tygodnia:*

  25. 7 sierpnia 2013 / 13:59

    jako ze przez 18 lat kazde 2 msce wakacji spedzałam u dziadków co to mieli duze pole i mnóstwo warzyw i owoców na nim.. to jestem uzalezniona od nich.. w zeszłym roku nie mogłam wiekszosci jesc bo karmiłam piersią.. i na widok straganów z owocami i warzywami normalnie chciało mi sie płakac.. ale w tym roku juz sobie odbijam… a malin koooooochaaam !!

    • 8 sierpnia 2013 / 12:34

      Iza to aż tak źle w ciąży jest? kurcze ja się boję! a wydaje mi się, że nigdy bez warzyw i owoców nie będę mogła żyć… ciekawe jak to będzie ze mną:) ach no to u dziadków pewnie nie raz zaznałaś rozkoszy obcowania i smakowania świeżych warzywek i owoców:) dobrego dnia i troszkę wiatru!;)

  26. 7 sierpnia 2013 / 18:05

    przypomnialaś mi jak ostatnio będąc ostatnio w PL zakradłam sie do ogrodka mojego brata i ogołociłam wszystkie krzaki z malin za jednym zamachem:D pyyyyyyyyyyycha!

    • 8 sierpnia 2013 / 12:35

      haha ja uwielbiam takie "czyszczenie";) dziś będzie kolejna tura!
      a może nazbieram malin i poziomek do miseczki i zrobię lody z owocami? hmm… to jest myśl!:)

  27. 7 sierpnia 2013 / 18:08

    Smak poziomek to moje utracone wspomnienie z dzieciństwa. Takie leśny prosto z krzaka. Tego się nie zapomina. A utracone bo teraz nie mogę go odnaleźć.

    • 8 sierpnia 2013 / 12:36

      Lilla co ja bym dała, abys mogła go poczuć. Nie jesteś jedyna jak czytam komentarze sporo z Was dawno poziomek w ustach nie miało. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to rzeczywiście owoc deficytowy… a szkoda.
      buziaki :*

    • 8 sierpnia 2013 / 12:37

      :))) jak będę w domu to przekażę te buziole :)

  28. 7 sierpnia 2013 / 21:25

    Ja też uwielbiam owoce i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Każdego dnia zjadam ich tyle,że czasem już nawet nie mam ochoty na nic innego.Poziomi to jadlam ostatni raz jako dziecko,kiedy to rosły w mamy ogrodzie :)
    Ściskam Aniu

    • 8 sierpnia 2013 / 12:38

      Beti ja kocham wszelakie owocowe sałatki:) kiedyś mieszkając jeszcze z rodzicami robiłam ich na potęgę:) teraz już trochę rzadziej…
      trzeba zasadzić, choćby na balkonie! ciekawe czy by się przyjęły:)

  29. 7 sierpnia 2013 / 21:25

    On sie naprawde uśmiecha Aniu!!! Jest cudny ten Twój Mail:)
    A co do mandatu o którym pisałaś w poprzednim poście- przyznam Ci się, że mnie się kiedyś zdarzył podobny- 300 zl, 8 pkt karnych- zapłaciłam go ze skruchą, bo wyobraziłam sobie, ze w tej wsi nagle mogło wybiec mi na drogę dziecko, dorosły, czy jakiś zwierzak: pies, kot itd. Przy 50 km/h mogę jeszcze uniknąć tragedii, przy 90-100- jestem bez szans na uratowanie życia nie tylko czyjegoś, a może i swojego…
    Dlatego teraz zawsze zwalniam we wsi do 50, nawet jak inni kierowcy na mnie trąbią i wyprzedzają pukając się w czoło- co ta baba tak wolno jedzie:)
    Ale za to na autostradzie lubię sprawdzić ile moje ukochane auto wyciągnie:P
    Buziaki!

    • 8 sierpnia 2013 / 12:41

      Kalinko uśmiecha się uśmiecha! Prawie od ucha do ucha:) Mailo się odmienia;)
      Dziękuję Ci za ten komentarz… to prawda…nigdy nie wiadomo jak mogłoby się skończyć to jeżdżenie setką po wiosce… mimo tego, że znaku nie widziałam i pasów też mam wyobrażenie, że było niebezpiecznie. To dla mnie nauka. Teraz na znak teren zabudowany będę patrzeć i uważać… :)
      zapłacę dziś… i po kłopocie. Trzeba płacić za swoje gapiostwo.
      buziaki dla Ciebie i dobrego chłodnego wieczorku:)

  30. 7 sierpnia 2013 / 21:54

    Jasne że się uśmiecha :) Mój pies robi podobnie choć jest innej rasy :) Współczuję mandatu – a propos poprzedniego posta. Tak to jest że prawdziwych piratów policja rzadko łapie…
    Owoce prosto z krzaczka to super sprawa, a własne to do tego pewność, że są bez nawozów. Ja w tym roku posadziłam na wsi kilkanaście krzaczków pomidorów, ale niestety zaraza wszystkie przetrzebiła i muszę kupować na kanapki czy przetwory. A porzeczki miałam okazje sama zrywać z krzaków i dżem wyszedł z nich pierwsza klasa.
    Ja dopiero od tego roku złapałam bakcyla robienia przetworów. Podoba mi się i chcę jeszcze. Za mną już kilka rodzajów wyprodukowanych pyszności, a w planach mam jeszcze parę.

    • 8 sierpnia 2013 / 12:46

      wszystkie psiaki się uśmiechają:) no może poza tymi z groźnym wyrazem twarzy…
      super, że taki bakcyl Ciebie złapał:) Przetwory to wspaniała rzecz:)
      szkoda tych Twoich pomidorków… a co to za robactwo było?
      porzeczkowe dżemiki mówisz? pychota!
      pozdrawiam Ciebie serdecznie:)

  31. 8 sierpnia 2013 / 06:41

    Aniu, nie będę oryginalna, bo za owoce też wiele oddam:) uwielbiam….maliny i poziomki prosto z krzaka, truskawki nie przełknę…muszę umyć, bo jakby nie daj Boże piasek się trafił, to mogę już nie jeść cały dzień:)))))))))))))))))…taka mała fobia!:)

    Pieso się uśmiecha a jakże, wszystko z Tobą dobrze!!!:):)

    Wiśniową nalewkę w weekend planuję robić, dżemy wiśniowe już w słoikach:)
    buziaki:*:*

    P.S….. łagodnego powrotu do pracy:)…

    • 8 sierpnia 2013 / 12:48

      Ola coś w tym jest, że truskawki też wolę umyć:) natomiast maliny i poziomki z krzaka mi nie przeszkadzają wcale:)
      naleweczki wiśniowe powiadasz? pychota! moi dziadkowie robią najlepsze:)))
      powrót do pracy już był…już nie pamiętam,. że na urlopie byłam haha:)
      buziaki

  32. 8 sierpnia 2013 / 07:54

    Ja mam prawdziwego fiola na punkcie owocow rosnacych na krzakach:) Szczegolnie teraz jak "wywialo" mnie z Polski i dobre kilka lat nie jadlam poziomek i papierowek…:( ehhhh. Ostatnio jak znalazlam dzikie maliny i czeresnie …oszalalam ze szczescia!:)

    • 8 sierpnia 2013 / 12:49

      Nina i to jest właśnie najpiękniejsze, że niby nic, a daje tyle radości:)
      dopiero jak się jest daleko docenia się to co kiedyś było pod nosem. Ja teraz doceniam ogród, którego nie mam na co dzień, a kiedyś był na wyciągnięcie ręki… buziaki:)

  33. 8 sierpnia 2013 / 12:47

    Nie ma nic lepszego od owoców prosto z krzaczka, koniec, kropka!;D
    Buziaki

    • 8 sierpnia 2013 / 12:50

      tak jest! :) Marta święta prawda!
      dobrego popołudnia:)

  34. 8 sierpnia 2013 / 17:37

    Mmmmm malinki uwielbiam :) A takie prosto z krzaka smakują najlepiej :)

  35. 8 sierpnia 2013 / 20:24

    Poziomki w ogródku również mam <3

  36. 9 sierpnia 2013 / 08:55

    Och, jak ja kocham letnie owoce z działki moich rodziców:) nie ma nic lepszego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *